wtorek, 9 czerwca 2015

"Papierowe miasta" John Green

 Hej! Witam Was w recenzji, która będzie przesiąknięta emocjami. Czapki z głów, bo to nowa, najlepsza powieść Johna Green'a. Zapraszam!


“Może jest raczej tak jak powiedziałeś wcześniej: wszyscy jesteśmy popękani. Każde z nas zaczyna życie jako wodoszczelny okręt. Ale potem przydarzają nam się różne rzeczy- ludzie nas opuszczają, albo nas nie kochają, albo nas nie rozumieją, albo my ich nie rozumiemy, więc tracimy, przegrywamy i ranimy się wzajemnie. I okręt zaczyna miejscami pękać. No a kiedy okręt pęka, koniec staje się nieunikniony. (...) Jednak zanim pęknięcia zaczną się otwierać i ostatecznie się rozpadniem, mija wiele czasu. I to właśnie w tym czasie możemy się nawzajem zobaczyć, bo wyzieramy zza naszych szczelin i zaglądamy przez szczeliny innych do ich wnętrza. Kiedy zobaczyliśmy swoje prawdziwe oblicza? Dopiero kiedy zajrzałeś w moje szczeliny, a ja zajrzałam w twoje. Wcześniej patrzyliśmy zaledwie na wzajemne o sobie wyobrażenia, jakbyśmy patrzyli na roletęw oknie, ale nigdy nie zaglądali do środka. Lecz jak tylko okręt zaczyna pękać, do środka może dostać się światło. Światło może wydostać się na zewnątrz.”


Informacyjnie:
Książka opowiada o Quentinie - zwykłym osiemnastolatku, który całymi dniami gra na playstation z Radarem i Benem - najlepszymi przyjaciółmi.Obok niego mieszka Margo Roth Spiegelman, czyli całkowite jego przeciwieństwo.  Pewnego dnia popularna dziewczyna znów daje o sobie znać. Spędzają razem wieczór niosąc znieszczenie tam gdzie odczuwają taką potrzebę.
Q jest uszczęśliwiony takim obrotem spraw. Wyobraźcie sobie to: osoba, którą kocha się od dzieciństwa, znów zwraca na niego uwagę. Lecz coś poszło nie tak, bo po tej nocy Margo znika - zostawiając wskazówki, dzięki którym chłopak ma ją odnaleźć...

Styl pisania autora:
Co tu dużo mówić. Green ma swój niepowtarzalny styl, którego się kurczowo trzyma. Jak zwykle u niego, każdy z bohaterów posiada jakieś osobliwe hobby, bądź przyzwyczajenie. Przyjemnie się to czyta, bo autor przypina każdemu z bohaterów jakąś łatkę, aby lepiej kojarzyć i rozróżnić bohaterów.

Oprawa wizualna: 
Nie zawsze zwracam uwagę na tę kategorię, ale w tym przypadku jest ona niezwykle ważna. Książki "Greenowskie" u Bukowego lasu mają świetne okładki pod każdym kątem i tworzą jedną spójna całość. Wszystko co się na niej znajduje, zarówno w tle jak i na głównym planie mają znaczenie w powieści, każdy szczegół jest dopracowany. Mimo, iż "nie należy oceniać książki po okładce" to milej się czyta i patrzy na taką powieść, kiedy jest ona starannie wykonana.

 Ocena, czyli wrażenie ogólne:
W każdej książce, którą czytam dopatruję się jakiegoś przesłania, myśli przewodniej, morału. Tutaj to zdecydowanie znajduję. Nie każdy człowiek pokazuje swoją osobowość. Czasami trzyma ją dla siebie - starannie złożoną i głęboko ukrytą w zakamarku serca. Musimy starać się postrzegać ludzi nie przez pryzmat otoczenia, ubrań, przyzwyczajeń, ale przez to co robia będąc sami. Będąc u siebie w domu, lub jak okazują swoje "ja" przez na przykład: kolekcję płyt w pokoju. To właśnie mi uświadamiła ta historia
Dlatego tak bardzo kocham powieści "pana Zielonego", on zawsze niesie przesłanie, które aż bije od jego książek.
Nie mogę tu również pominąć wątków humorystycznych, bo zdecydowanie są one charakterystyczne zarówno dla stylu autora jak i dla tejże historii.

Podsumowanie:
Przeżyłam niesamowitą podróż do innego świata, zrelaksowałam się i odpoczęłam, pośmiałam i wzruszyłam. Zajrzałam do mojego wnętrza jak i zżyłam się z bohaterami - z tą powieścią przeżyłam wszystko. Była niesamowita, cudowna, wspaniała, nieziemska... Dostała 8/10 gwiazdek chociaż przyznałabym jej jeszcze pół. ;) Obiecuję, że nie pożałujecie, jeśli po nią sięgniecie.

Buziaki, Alex :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz