Hej! Witam Was w recenzji, która będzie przesiąknięta emocjami. Czapki z głów, bo to nowa, najlepsza powieść Johna Green'a. Zapraszam!
“Może jest raczej tak jak powiedziałeś wcześniej: wszyscy jesteśmy popękani. Każde z nas zaczyna życie jako wodoszczelny okręt. Ale potem przydarzają nam się różne rzeczy- ludzie nas opuszczają, albo nas nie kochają, albo nas nie rozumieją, albo my ich nie rozumiemy, więc tracimy, przegrywamy i ranimy się wzajemnie. I okręt zaczyna miejscami pękać. No a kiedy okręt pęka, koniec staje się nieunikniony. (...) Jednak zanim pęknięcia zaczną się otwierać i ostatecznie się rozpadniem, mija wiele czasu. I to właśnie w tym czasie możemy się nawzajem zobaczyć, bo wyzieramy zza naszych szczelin i zaglądamy przez szczeliny innych do ich wnętrza. Kiedy zobaczyliśmy swoje prawdziwe oblicza? Dopiero kiedy zajrzałeś w moje szczeliny, a ja zajrzałam w twoje. Wcześniej patrzyliśmy zaledwie na wzajemne o sobie wyobrażenia, jakbyśmy patrzyli na roletęw oknie, ale nigdy nie zaglądali do środka. Lecz jak tylko okręt zaczyna pękać, do środka może dostać się światło. Światło może wydostać się na zewnątrz.”